Wawrzyk stoczył osiem rund, ale było to najtrudniejsze osiem rund w jego karierze. Mimo, że jego rywal nie imponował dotychczasowym bilansem walk, udało mu się posłać Wawrzyka na deski. Stało się to w czwartej rundzie, kiedy Wawrzyk został trafiony przez rywala. Polak szybko jednak się pozbierał i do końca starał się kontrolować sytuację. Jolly, widząc swoją szansę, usilnie starał się wykorzystać potknięcie Polaka, ale do końca walki już nie potrafił powtórzyć wydarzenia z czwartej rundy. Wawrzyk wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów, którzy punktowali (79-74, 79-73, 78-73). "Cieszę się, że wygrałem ten pojedynek. Nie wygrałem go tak jak chciałem. Jeżeli walka nie podobała się kibicom, to przepraszam ich. Mam nadzieję, że następnym razem zaprezentuję się dużo, dużo lepiej" - powiedział Wawrzyk po walce w rozmowie z Faktychicago.com. Takich problemów z rywalem nie miał mieszkający na co dzień w Chicago Andrzej Fonfara (13-2), który potrzebował zaledwie trzech rund, aby poradzić sobie z Adanem Lealem (6-2). Polak znokautował rywala w trzeciej rundzie. CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://dariuszjaron.blog.interia.pl/?id=1838288">Test Wawrzyka zaliczony, pora na wnioski</a>