Do starcia Głowackiego z Cunninghamem o tytuł mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej ma dojść 16 kwietnia w Nowym Jorku, w Barclays Center na Brooklynie. - Abstrahując od tego, że moim zdaniem wygrałem ostatnią walkę z Tarverem, to po niej zacząłem się sporo zastanawiać. Bo przecież skoro nie jestem w stanie poważnie zranić starego i wolnego Tarvera, to być może przyszedł czas na zmiany? Doszedłem do wniosku, iż powinienem wrócić do limitu kategorii cruiser. Zresztą w tamtej walce miałem tylko dwa kilogramy ponad górną granicę wagi junior ciężkiej. Wiele razy udowodniłem, że rozmiar, waga i centymetry nie mają znaczenia, ale jakoś sędziowie nie respektowali mnie jako zawodnika wagi ciężkiej - przyznał pięściarz z Filadelfii, który w przeszłości dwukrotnie sięgał po tytuł mistrza świata w dywizji do 90,7 kg. - Głowacki to dobry, twardy pięściarz, mocno bijący mańkut, który zawsze sprawia, że w ringu robi się gorąco. Szykujemy się więc na prawdziwą bestię. Uważam się jednak za bardzo inteligentnego zawodnika, dlatego też wierzę, że ten momentami surowy i trochę dziki styl boksowania Polaka będzie mi pasował - dodał Cunningham. Przypomnijmy, że Głowacki pas organizacji WBO zdobył w połowie sierpnia, pokonując po znakomitym pojedynku Marco Hucka przez nokaut w jedenastej rundzie. Nabawił się jednak wtedy kontuzji dłoni, dlatego pauzował aż do tej chwili. Amerykanin w przeszłości dwukrotnie spotykał się z Krzysztofem Włodarczykiem oraz dwukrotnie z Tomaszem Adamkiem. Z "Diablo" wyszedł na remis - najpierw przegrał, potem wygrał. Z "Góralem" przegrywał dwukrotnie, choć zdaniem wielu specjalistów w rewanżu zasłużył przynajmniej na remis.