W pierwszej rundzie niższy Francuz próbował dodatkowo jeszcze obniżyć pozycję, lecz czempion szachował go mocnym lewym "dyszlem". Trafił też prawym krzyżowym, choć jeszcze wtedy bez większych szkód. W połowie drugiego starcia Kowalow w końcu wstrzelił się bezpośrednim prawym na szczękę, za moment poprawił jeszcze jednym prawym i Mohammedi padł na deski. Podnosił się z trudem, był bardzo zraniony, lecz zdołał klinczami dotrwać do przerwy. Wydawało się, że ruchliwy pretendent najgorsze miał za sobą. Przez ponad dwie minuty trzeciej rundy radził sobie nieźle, ale gdy na jego twarzy znów wylądował bezpośredni prawy, poparty dodatkowo poprawką lewym, przewrócił się po raz drugi. Prawdopodobnie mógł wstać, bo tym razem nie wyglądał na zamroczonego, jednak zrozumiał chyba, że nie ma co kopać się z koniem i poczekał aż sędzia odliczy do dziesięciu. Popularny "Krusher" obronił tym samym tytuł mistrza świata wagi półciężkiej według organizacji WBA/WBO/IBF. Co teraz z Rosjaninem? Na unifikację ostatniego pasa będzie pewnie musiał trochę poczekać, więc może rewanż z Jeanem Pascalem? - Ja nie wybieram sobie rywali. Jeśli ludzie będą tym zainteresowani, może będzie znów Pascal. Jeśli będą chcieli Andre Warda, może być Ward. Ja naprawdę mogę spotkać się z każdym - zapewniał Kowalow.