Walka w Los Angeles była bez większej historii, ponieważ "Krusher" strzelał piorunującymi bombami jak za najlepszych czasów. W pewnym momencie na lewy prosty rywala huknął krótkim prawym sierpowym w okolice ucha, posyłając go po raz pierwszy na deski. Za moment doskoczył do zranionej ofiary i mocnymi sierpami przewrócił ją po raz drugi. Ukraińca uratował jeszcze gong. Po przerwie Szabrański złapał nawet kilka razy Kowalowa prostym, ten jednak konsekwentnie robił swoje i świetną kombinacją prawy-lewy-prawy znów przewrócił przeciwnika na deski. Gdy ten powstał na osiem, Rosjanin najpierw kilka razy uderzył po dole, obniżył gardę Szabrańskiego i zrobił sobie miejsce na kolejny potworny prawy sierp w okolice ucha. Natychmiast poszedł za ciosem, uderzał z całej siły w chwiejącego się rywala i na 26 sekund przed końcem drugiego starcia półprzytomnego Ukraińca przed ciężkim nokautem uratował sędzia. - Jestem gotowy na każdego z mistrzów w tym limicie. Unifikacja będzie czymś bardzo dobrym nie tylko dla mnie, ale i całego boksu - powiedział po krótkiej robocie rosyjski bombardier.