Statystyki Talarka, dla którego boks jest tylko dodatkiem do ciężkiej pracy w kopalni, są zdumiewające. Pięściarz z Rudy Śląskiej właśnie odniósł czwarte z rzędu zwycięstwo na wyjeździe, dodatkowo notując trzeci kolejny nokaut. Podopieczny Irosława Butowicza, bez prężnego promotora i sponsora, jechał do Francji w roli mięsa armatniego, a znów pokazał się ze wspaniałej strony. Polak miał być na gali w Cahors łatwym łupem dla Francuza Haroche’a, a tymczasem ponownie sprawił nie lada niespodziankę. Talarek wygrał przed czasem z zawodnikiem, który jeszcze kilka lat temu był równorzędnym rywalem dla bardzo groźnych przeciwników. Początkiem końca był bezpośredni prawy, po którym sędzia omal nie wyliczył Francuza. Po wznowieniu zawodnik grupy Silesia Boxing ruszył do ataku i zmusił arbitra do zastopowania pojedynku. To kolejny raz, gdy Talarek pokazał serce wojownika i twarde pięści. Uczynił to już kiedyś, gdy sięgnął po pas IBF East/West Europe, pokonując Goekalpa Oezeklera. Ledwie miesiąc temu pokonał przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie Ericlesa Torresa Marina, a w czerwcu wygrał rewanżową walkę z Norbertem Dąbrowskim na gali Polsat Boxing Night 7. Art