"Ja nigdy nie brałem. Dzięki Bogu natura obdarzyła mnie doskonałą siłą i budową ciała - przechwalał się "Big Daddy", zapewniając, że wraca do boksu nie z braku pieniędzy, tylko z nudów. - Miałem dwa lata przerwy i zwyczajnie za boksem zatęskniłem". Bowe przekonuje, że nie boi się upływającego czasu. "Dobry pięściarz wagi ciężkiej się nie starzeje. Jestem ciągle w dobrej formie. Moją kolejną walkę, na rozgrzewkę stoczę w Szwecji 15 października. Dochodzą mnie słuchy, że w Europie można zostać przekręconym przez arbitrów. Muszę więc tę walkę zdecydowanie wygrać, żeby sędziowie nie mogli nic zmajstrować" - powiedział bokser, którego menedżerem jest druga żona. "Tak, moja poprzednia żona była bardzo złą kobietą. Rozwód z nią kosztował mnie aż pięć milionów dolarów. Na szczęście na koncie zostało mi jeszcze piętnaście milionów".