- Potrzebowałem tej jednej walki, żeby zobaczyć, czy coś jeszcze ze mnie zostało. Dostałem odpowiedź, mam dość - powiedział 34-letni Anglik. - Bokser zdaje sobie sprawę z takich rzeczy i ja wiem, że jestem skończony. Miałem zbyt wiele ciężkich walk. Świeczka wypaliła się do samego końca. Moje ciało przeszło przez piekło, w ringu i poza nim. Nie chodzi o to, ile trenowałem, bo w przygotowaniach niczego nie mogłem zrobić lepiej. Po poprzedniej porażce Hatton się załamał. Przez trzy lata walczył z depresją, nadwagą oraz uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Kiedy w końcu się pozbierał, nie był już tym samym człowiekiem i zawodnikiem, ale jak dziś podkreśla - dla niego sam powrót do boksu był wielkim prywatnym zwycięstwem. - Jestem dziś szczęśliwym facetem. Nie zamierzam się ciąć. Otrzymałem odpowiedzi na wszystkie pytania. Nieważne, jak bardzo jestem zawiedziony, miałem swoją szansę. Muszę być mężczyzną i przyznać, że to koniec Ricky'ego Hattona - oświadczył "Hitman".