Na początku roku Przemysław Saleta wrócił do Polski po czterech latach pobytu w Tajlandii. W rozmowie z nami w maju, przyznał, że obecny pobyt w Warszawie jest tymczasowy i chce wrócić do Azji, przynajmniej jeszcze na jakiś czas. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany. Dziś trenuje w domu, promuje też w internecie różne formy ćwiczeń na bazie autorskiego programu. Nie kryje jednak, że tęskni za Tajlandią i nawet jeszcze w tym roku chciałby wyjechać na inny kontynent, jeśli tylko byłoby to możliwe. - Bardzo mnie boli, że nie będę mógł w zimie wyjechać do Tajlandii. Od wielu lat, o tej porze roku tam przebywałem, teraz jest szlaban i trzeba zostać w kraju. W Azji zajmowałem się treningami indywidualnymi. Teraz w miejscu gdzie zazwyczaj mieszkałem praktycznie nikogo nie ma, bo nie ma turystów. Zbankrutowało bardzo wiele różnych interesów. Pomimo pięknej pogody, w Tajlandii jest teraz dużo trudniej niż u nas. Na pewno tak jednak tam wrócę, kiedy tylko będzie możliwe. To część mojego życia. Prawdę mówiąc w tym tygodniu wybieram się nawet do ambasady Tajlandii, czy nie ma jakiejś możliwości wyjazdu - zdradza nam Przemysław Saleta. Kilka miesięcy temu Przemysław Saleta został ekspertem Polsatu Sport. Wkrótce znów będzie się angażował w komentowanie bokserskich wydarzeń. Poza tym stara się podtrzymywać formę, trenując w domu. - Teraz mam zdecydowanie mniej pracy. Wcześniej zajmowałem się przede wszystkim wykładami motywacyjnymi i seminariami z boksu i kick-boxingu. Obecnie koncentruję się właściwie tylko na pracy dla Polsatu Sport. Stworzyłem także specjalny program treningowy na czas pandemii NOKAUT25. Można potrenować i utrzymać formę, nie wychodząc z domu. Podczas pierwszej fali koronawirusa przystosowałem sobie jeden pokój do treningu, zamontowałem w nim specjalny worek do boksowania i podstawowy sprzęt. Nie jest to jednak to samo, co treningi na sali, ale w ten właśnie sposób staram sobie radzić. Były mistrz świata w kick-boxingu przyznaje, że chciałby jeszcze wrócić do ringu. - Korci mnie to. Uwielbiam walczyć. Adrenalina towarzysząca walkom i przygotowaniom jest wręcz uzależniająca. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, ile mam lat. Chętnie jeszcze zawalczę, ale w jakimś pojedynku charytatywnym lub pokazowym. Na poważny boks jest już za późno - smuci się Przemysław Saleta.