Zaproponowano pięć nazwisk - właśnie Jenningsa, ale również Tony'ego Thompsona, Chrisa Arreolę, Steve'a Cunninghama oraz Deontaya Wildera. Zawodnik z Filadelfii zgarnął aż 68 procent głosów kibiców.Jennings zaczął przygodę z boksem bardzo późno, bo dopiero w wieku 24 lat. Pod koniec września skończy trzydzieści, ale jeśli 26 lipca w Madison Square Garden w Nowym Jorku pokona Mike'a Pereza (20-0-1, 12 KO), zyska status oficjalnego pretendenta do tronu federacji WBC i zapewni sobie walkę o mistrzostwo świata. Pomimo tak małego stażu, poza Szpilką ma już na rozkładzie mocno bijących Andrieja Fiedosowa i Bowie'ego Tupou, a także dawnego championa Siergieja Liachowicza."Walka ze Szpilką była bardzo ważna dla mojej kariery, choć szczerze mówiąc spodziewałem się, że będzie znacznie trudniejsza. Ta wygrana dała wszystkim jasny przekaz, że czuję się gotowy na każdego przeciwnika. W przeszłości słyszałem już wiele razy, że nie dam rady, przegram, nie powinienem z tym facetem wychodzić do ringu, ale gdy już wyszedłem i zrobiłem swoje. Ci sami ludzie mówili wtedy o tych rywalach "On wcale nie był taki groźny". Dlatego nie przejmuję się tym, co mówią inni. Na chwilę obecną numerem jeden wagi ciężkiej jest Władimir Kliczko, a ja jestem numerem dwa. Większość zawodników więcej gada niż robi coś w ringu, narzeka na kontrakty, ja za to robię swoje" - powiedział Jennings. Zapytany o zbliżającą się potyczkę z groźnym Kubańczykiem odparł: "Dużo trudniejsze niż sama walka są długie i żmudne przygotowania. Nie obawiam się nikogo" - podkreślił.