Od 2017 roku Brodnicka, której karierę od początku prowadzi Mariusz Grabowski (Tymex Boxing Promotion), jest mistrzynią globu jednej z największych federacji na świecie WBO. W następną sobotę, w swej jubileuszowej, 20. walce spotka się z Amerykanką Mayer. Na zawodowych ringach obie są niepokonane, Polka pokonała 19 rywalek, Mayer - 13. Jak minęło zgrupowanie w Vero Beach na Florydzie? - Przez trzy tygodnie pod okiem Gusa Currena trenowałam w znanym mi ośrodku na Florydzie. Aklimatyzacja przebiegła łagodniej niż poprzednio, w październiku w Vero Beach jest jednak trochę chłodniej niż latem, kiedy mocno dokuczały nam upały i ciężkie warunki w sali bez klimatyzacji. Pandemia miała wpływ na przygotowania? - Nie, koronawirus nie pokrzyżował żadnych moich planów. Nie ma tutaj obostrzeń takich jak w Polsce. Na Florydzie nie było nawet obowiązku noszenia maseczek, chociaż wszyscy zakładali je w pomieszczeniach. Co udało się jeszcze poprawić podczas ostatniego obozu? - Mimo że jest bardzo doświadczoną zawodniczką, znów nauczyłam się bardzo dużo. Czuję się lepszą zawodniczką niż w marcowym pojedynku z Djemillą Gontaruk na gali Tymexu w Dzierżoniowie. Łącznie z trenerem Currenem przepracowaliśmy solidnie 12 tygodni. Mamy świetny plan taktyczny. Jak pani reaguje na zaczepki czy też niepochlebne słowa ze strony Mayer? - Na spokojnie. Podkręca atmosferę, a to dobrze dla oglądalności i popularności boksu kobiet. Podoba mi się kiedy rywalka mnie nie docenia, a później niemiło jest zaskoczona w ringu.