Szef Top Rank nie przepuszcza żadnej okazji do uszczypliwości względem Amerykanina, bo chce go w końcu skusić do wyczekiwanej od lat walki z Pacquiao. Twierdzi, że rozmowy na ten temat są już prowadzone, a piłeczka jest po stronie amerykańskiego pięściarza. - Jedyna czynność, jaką on i jego ludzie muszą wykonać, to podniesienie telefonu. Ja będę przy telefonie, Manny również. Jeżeli boks ma być znowu liczącym się sportem, ta walka musi się odbyć. Trzeba skończyć z tymi wszystkimi bzdurami. Wspólnymi siłami musimy doprowadzić do ich pojedynku - oznajmił niespełna 83-letni promotor. Pięściarze nie muszą się martwić o odpowiednią dla megawalki lokalizację. Jerry Jones, właściciel Dallas Cowboys, zapowiedział, że jeżeli obie strony dojdą do porozumienia, będzie robić wszystko, aby pojedynek odbył się na wielkim AT&T Stadium w Arlington. Jones jest pewny, że na walkę przyszłoby co najmniej 80 tysięcy kibiców. - To byłoby coś wspaniałego, jedna z największych walk ostatnich piętnastu lat. Musiałaby się odbyć na naszym stadionie. To byłoby epickie wydarzenie - powiedział. Mayweather na razie na zaczepki filipińskiego obozu nie odpowiada.