Obóz Wildera jest przekonany o wyższości Amerykanina nad Polakiem. Nic nie robi sobie z tego, że walka Wilder-Szpilka ma się odbyć 16 stycznia i już planuje kolejny pojedynek. Nie od dziś wiadomo, że zwycięzca starcia w Barclays Center ma zmierzyć się z Aleksandrem Powietkinem.Problem w tym, że lekceważenie przeciwnika nikomu jeszcze nie wyszło na dobre. Wilder nie ma wątpliwości kto zwycięży 16 stycznia. Zresztą już wcześniej zapowiadał, że chce efektownie znokautować Szpilkę. Tak, by po walce "obrysować jego ciało wokół kredą".- Negocjacje już się rozpoczęły. 16 stycznia będziemy z Saszą na walce Wildera, a potem dokończymy rozmowy. W tej chwili mamy w Ameryce swoich wysłanników, którzy prowadzą negocjacje. Tak naprawdę nie mamy nic przeciwko temu, aby do walki Powietkina z Wilderem doszło na terenie USA. O ile będzie to dobra oferta. Cały świat będzie się przyglądał tej walce, bo obaj zawodnicy na to naprawdę zasługują - mówi Andriej Riabiński, promotor Powietkina cytowany przez boxingscene.com. - Oddzielnie porozmawiamy o pieniądzach dla zawodników, oddzielnie o ewentualnym przetargu. Jeśli nabędę prawa do organizacji pojedynku, zorganizuję go w Moskwie bądź Groznym, jeśli oni, to pewnie gdzieś w Ameryce. Obojętne mi, gdzie ostatecznie dojdzie do tego starcia, natomiast wolałbym, byśmy doszli razem do porozumienia, niż o wszystkim miałby decydować przetarg. I możemy się dogadać, bo mamy do czynienia z przyjaznymi i miłymi ludźmi - dodał Riabiński. Potężny rosyjski promotor zapomniał, że gdzieś po drodze jest jeszcze Artur Szpilka. Wieliczanin ma nadzieję na pokrzyżowanie planów zarówno Amerykanów, jak i Rosjan.