Szefowie Golden Boy Promotions powtarzali, że Abnerowi Maresowi (26-1-1, 14 KO) należy się pozycja numer dwa w rankingach bez podziału na kategorie. Ich zdaniem wkrótce miał on zmienić na czele samego Floyda Mayweathera, ale w Carson wychowanek najpotężniejszej grupy promotorskiej zanotował pierwszą porażkę. Skazywany na pożarcie Jhonny Gonzalez (55-8, 47 KO) ciężko znokautował go już w pierwszej rundzie i odzyskał tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze piórkowej. Pierwsze dwie minuty walki nie zapowiadały takiego zakończenia. Nerwowy Gonzalez nie mógł wyczuć dystansu, a tempo nadawał Mares. Abner poczuł się w końcu na tyle pewnie, że wyprowadził całą serię na tułów i próbował zaznaczyć swoją przewagę. Kilkadziesiąt sekund przed gongiem kończącym pierwsze starcie pretendent trafił idealnym lewym sierpowym, po którym mistrz ciężko padł na deski i był wyraźnie zraniony. Mares nie dał się wyliczyć, ale Gonzalez nie zamierzał go już wypuszczać i po kombinacji celnych bomb (zakończyły ją lewy sierpowy i prawy prosty) Abner znów wylądował na macie ringu, a Jack Reiss tym razem przerwał pojedynek.