Obydwaj pięściarze szlifują formę w stolicy. Wcześniej przebywali na zgrupowaniach m.in. w Niemczech i na Ukrainie. - Przygotowania przebiegły bez żadnych zakłóceń, obaj jesteśmy zdrowi i gotowi do walki o olimpijskie medale, bo one nas interesują - powiedział Rafał Kaczor. Środowy trening rozpoczął się kilkudziesięciominutowym biegiem, później zawodnicy ćwiczyli w hali. - Ostro ćwiczą i nie ma znaczenia czy w upale, czy w deszczu. Z niecierpliwością czekamy na losowanie, które odbędzie się ósmego sierpnia. Byłoby świetnie, gdyby na początek trafili na mniej znanych przeciwników, z którymi szybko wygrają, a następnie już pójdą, bo mają takie charaktery, że są w stanie pokonać każdego na świecie - powiedział trener Buczyński. Maszczyk i Kaczor nie oszczędzali się podczas środowych zajęć. Z wielką pasją "obijali" bokserskie worki podczas minutowych "walk". Następnie Buczyński zarządził jeszcze mocniejsze tempo - przez 15 sekund zawodnicy wyprowadzali po kilkadziesiąt ciosów, następnie 15 sekund odpoczywali, by znów rozpocząć serię uderzeń. - Wytrzymacie jeszcze - pytał Buczyński zmęczonych pięściarzy po kolejnej serii ciosów. - Oczywiście, nie ma problemu - mówił Maszczyk. Obok do swojej pracy przygotowywali się zawodowcy, m.in. Grzegorz Proksa i Piotr Wilczewski, trenujący pod okiem Andrzeja Gmitruka. Polscy pięściarze już w Warszawie szykują się do zmiany strefy czasu. - Dziś wstali o godz. 6.00, a trening był o 10.00. W czwartek pobudka będzie o 5.00, a zajęcia o 9.00. Wszystko po to, aby organizmy przyzwyczaiły się do różnicy w czasie - dodał Buczyński. - Z porannym wstawaniem nie ma kłopotu. Psycholog Ireneusz Trupkiewicz przygotował nam specjalną lampę, emitującą można powiedzieć promienie podobne do słonecznych. Przykładowo ustawimy ją na godzinę 5.00 rano, a ona w ciągu 60 minut rozgrzeje się i o 6.00 mamy światło jak na dworze. Tak, że nie sposób już spać - wyjaśnił Kaczor. Ślubowanie olimpijskie bokserzy złożą w piątek, a do Pekin wylecą nazajutrz.