Według opublikowanych niedawno informacji, "Pacman" zgodził się m.in. na podział finansowy 60-40 na korzyść Mayweathera oraz wyrywkowe testy antydopingowe - dwie kwestie, które w przeszłości różniły oba obozy. - Wszystko to, o czym się mówi w telewizji, to nieprawda. Nie ma w tym krzty prawdy - komentuje Mayweather. - Pacquiao nie ma nic do gadania, bo walczy dla Top Rank, a nie dla Pacquiao Promotions. Ja walczę dla Mayweather Promotions. Pacquiao nie ma pozycji, aby podejmować jakiekolwiek decyzje - dodaje bokser. - Owszem, cały czas negocjujemy, bardzo chcę tego pojedynku, liczę na to, że uda się do niego doprowadzić, ale do porozumienia jeszcze daleka droga - twierdzi Mayweather. - Rozmowy z Top Rank są niezwykle trudne. Nie chcę wytykać Pacquiao palcem i mówić, że to jego wina, bo tak nie jest. To wina jego promotora - stwierdza. - Kiedy Pacquiao mówi, że się na coś zgadza, to nie ma większego znaczenia. To tylko pionek na szachownicy - podkreśla Mayweather.