W początkowej fazie wspomnianego starcia "Money" trafił przeciwnika kapitalnym lewym sierpowym na tułów. Chwilę później poprawił, ale Kenny Bayless uznał, że uderzył za nisko. W efekcie "Chino" zyskał trochę czasu na zebranie sił. - Wiem, że ten pierwszy cios na tułów go zabolał. Potem wyprowadziłem kolejny, a on stwierdził, że to było poniżej pasa. Dobrze wiem, że uderzenie było prawidłowe. Ukradł po prostu trochę czasu. W tej rundzie dużo biłem na tułów, myślę, że mogłem go zatrzymać - powiedział niepokonany 37-latek. Choć zdaniem zawodnika w tej sytuacji arbiter się pomylił, ogólnie Mayweather wydaje się być zadowolony z jego pracy. W pierwszym pojedynku z Maidaną Amerykanin skarżył się na pracę sędziego Tony’ego Weeksa, który pozwalał jego rywalowi na faule. Bayless był bardziej wyczulony na styl Argentyńczyka i w dziesiątej rundzie odebrał mu nawet punkt. "Money" nie ma wątpliwości, że Maidana na to zasłużył - szczególnie po tym, jak kilkanaście minut wcześniej ugryzł go w rękawicę. - Po walce lekarz obejrzał moją dłoń, powiedział, że wszystko jest w porządku. Nie mogę uwierzyć, że mnie ugryzł. Kiedy wróciłem do narożnika, ojciec był bardzo zdenerwowany. Sam był gotów walczyć, ale powiedziałem, żeby się uspokoił i nie martwił - relacjonuje Amerykanin. Mimo pewniejszej wygranej niż za pierwszym razem, Mayweather po walce nie był do końca zadowolony ze swojego występu. Więcej się spodziewał nie tylko po sobie, ale też po rywalu. - Myślę, że z Alexem Arizą, który pilnował jego diety, Maidana był znacznie lepszym zawodnikiem. Wyprowadzał znacznie więcej ciosów. To jednak dobry, bardzo twardy pięściarz. Niczego mu nie odbieram. On będzie jeszcze mistrzem - stwierdził.