W czerwcu Borek zadebiutował w roli głównego organizatora i promotora gali boksu zawodowego w trójmiejskiej Ergo Arenie, ale do skandalu, przywołanego przez niego dopiero teraz, doszło w trakcie poprzedniej imprezy w Gdańsku. We wrześniu 2016 roku podczas widowiska, którego walką wieczoru było starcie Krzysztofa Głowackiego z Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem (Polak stracił tytuł mistrza świata), bardzo słaby pojedynek stoczył Patryk Szymański. Utalentowany pięściarz, namaszczony na zawodnika dużego kalibru, nie miał wielu atutów w starciu z Jose Antonio Villalobosem. Argentyńczyk zaboksował na tyle dobrze, że jego ewentualne zwycięstwo na punkty nie byłoby żadną przewiną sędziów. Tymczasem, po niejednogłośnym werdykcie trójki arbitrów, w górę powędrowała ręka Szymańskiego. Tego faktu pełniący w ringu powinności reportera Borek nie zamierzał przemilczeć, bo jego zdaniem Polak nie zasłużył na wygraną. Sprawa, która podważa reputację Leona Margulesa, współpromotora na rynku amerykańskim m.in. Artura Szpilki i wspomnianego Głowackiego, właśnie wyszła na światło dzienne. Stało się to przy okazji kolejnej, zajadłej dyskusji na Twitterze Borka z Andrzejem Wasilewskim, wciąż największym promotorem w Polsce, który współorganizował ubiegłoroczną galę. Znany dziennikarz sportowy wyjawił, że Margules naruszył jego nietykalność cielesną. "Powiedziałem, że dla mnie Patryk nie wygrał walki z Villalobosem, a chory facet w amoku ruszył z łapami, razem z kubańskim wspólnikiem" - napisał Borek. W kolejnych wiadomościach sprecyzował, do czego posunął się promotor zza oceanu. "Stałem, ciągnięty za klapy marynarki w narożniku Patryka" - dodał. Zachowania swojego partnera biznesowego absolutnie nie pochwalił Wasilewski ("akcji nie widziałem, ale z tego co mówiłeś, masz racje" - zaznaczył, ale też dodał: "Mati ale to, że Ciebie chciał bić, to wiesz, że piszesz nieprawdę. Znasz Leona pewnie z 8 lat... I wiesz, że nigdy nie chciał nikogo bić"). Główny promotor Głowackiego jednocześnie napisał coś, co mogło - oprócz "świeżej" opinii na temat werdyktu walki - podburzyć Margulesa. "Mati, Leon, poza mną, jak każdy duży zagraniczny promotor nie cierpi jak ktoś, jego zdaniem, wtrąca się do jego biznesu. Raz Cię już uprzedził" - napisał szef Sferis KnockOut Promotions. "On to na razie może mnie przeprosić za targanie w ringu za marynarkę w Gdańsku. Bo w USA byłby po czymś takim skończony. Zapamiętaj to. Gdybym ja do Margulesa ruszył z łapami, jak on do mnie, to miałbym pięć spraw w sądzie - odparł dziennikarz Polsatu Sport. Art