Dzisiaj w Łomży (początek transmisji od godz. 20 w TVP Sport) mistrz Europy Kamil Szeremeta stoczy pierwszą walkę w obronie tytułu w kategorii średniej, krzyżując rękawice z Rubenem Diazem. Niepokonany Polak (17-0, 3 KO) i pretendent z Hiszpanii (25-1-2, 14 KO) wejdą do ringu około północy, tuż po zakończeniu emocjonująco zapowiadającego się starcia na szczycie wagi ciężkiej, pomiędzy Anthonym Joshuą i Aleksandrem Powietkinem. Obie walki wieczoru, ze stadionu Wembley i hali sportowej w Łomży, będą pokazane na antenie TVP 1. Podczas tej imprezy, organizowanej przez grupę Knockout Promotions, której właścicielem jest promotor Artura Szpilki, czyli Andrzej Wasilewski, ma nastąpić długo oczekiwane ogłoszenie pojedynku "Szpili" z Wachem. Serwis eurosport.interia.pl, jako jeden z pierwszych, pisał już na początku sierpnia o spodziewanym parafowaniu kontraktów na starcie byłych pretendentów do tytułu mistrza świata. Dopełnienie formalności pozostawało tylko kwestią czasu. - Jeśli chodzi o mnie, to wszystko zostało dograne parę tygodni temu. "Papier" podpisałem już dawno, a reszta nie zależała ode mnie - powiedział naszej redakcji olbrzym z Krakowa, który w ostatniej walce został pokonany przed czasem przez Jarrella Millera, tego samego, który 6 października zapowiada ciężkie zbicie Tomasza Adamka. Wach w tym roku jeszcze nie boksował, z kolei Szpilka ma za sobą tylko jeden pojedynek. W maju wrócił na ring po niemal rocznej przerwie, pokonując wyboksowanego weterana z Ameryki Dominika Guinna, a styl wygranej nikogo nie rzucił na kolana. "Szpila" sumiennie pracuje pod okiem trenera Andrzeja Gmitruka, ale Wach też poważnie traktuje starcie z młodszym kolegą. Specjalistyczny obóz dopiero przed krakowianinem, a za nim - jak sam mówi - rozruch w położonym wysoko na Podhalu Gliczarowie Górnym. To tam w ostatnim czasie trenował z kolegą Mateuszem Rzadkoszem, pod okiem nowego trenera od przygotowania siłowego Karola da Costy. - W naszej pracy nie chodzi o wygląd, bym zbudował piękną sylwetkę. Zero tego typu zamiarów. Chodzi o to, żeby leciały "bomby" z obu rąk - podkreśla Wach, przy czym wyraźnie dopisuje mu humor. Głośno się uśmiechnął słysząc, że Szpilka, niczym w założeniach Powietkin, może próbować nisko na nogach wchodzić w półdystans, by "strzelać" mocnymi ciosami sierpowymi. - Ja ich taktykę doskonale znam. Ani Szpilka, ani trener Gmitruk niczego nowego nie wymyślą. Będzie asekuracja, jak najmniejsze ryzyko, bezpieczne punktowanie i ciągła ucieczka po ringu. Czuję, że jakby eksperci zliczyli wszystkie jego kroki w tej walce, to w przeliczeniu na kilometry okaże się, że na pewno przebiegnie półmaraton. Przewiduję z jego strony zero podjęcia jakiegokolwiek ataku - twierdzi Wach. Artur Gac