Początkowo to Vazquez zyskał przewagę. "Juanma" ewidentnie nie wyczuwał dystansu, lecz wraz z upływem czasu wchodził w swój rytm i już w piątej rundzie kilka razy mocniej trafił. W szóstej rozpętała się prawdziwa bitwa i tak było już praktycznie do samego końca. A ten nastąpił w jedenastym starciu. Wtedy właśnie Lopez zranił przeciwnika potężnym lewym, za moment dopadł przy linach i było po wszystkim. Obóz Vazqueza był wściekły na przerwanie walki, a atmosferę dodatkowo podsycał "Juanma" niestosownymi gestami w kierunku ekipy rywala. Wtedy jeden z członków obozu Vazqueza nie wytrzymał i uderzył Lopeza, a ten natychmiast spróbował oddać i wdał się w bójkę z Alberto Riverą, trenerem Vazqueza Jr. Gorąco zrobiło się też na trybunach - wzburzeni kibice zaczęli rzucać w stronę ringu kubkami i innymi przedmiotami."Słuchajcie" - zwrócił się do publiki zwycięzca. "Potrzebuję spokoju. To była wojna pomiędzy Vazquezem Jr a "Juanmą", która już się zakończyła i którą ja wygrałem. Vazquez pokazał, że jest twardzielem, jednak to ja byłem górą. Jest tutaj dużo rodzin, na Boga, proszę o spokój."Sytuacja została opanowana, ale 33-letniego Lopeza mogą spotkać konsekwencje. "Komisja przeanalizuje to, co się stało. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i podejmiemy odpowiednie decyzje" - powiedział po walce Herman Colberg, szef portorykańskiej komisji.Gdy wszystko się uspokoiło, pomimo złej krwi obaj pięściarze padli sobie w objęcia, wzajemnie gratulując postawy."Akceptuję porażkę, ale jestem z siebie bardzo dumny, walczyłem z najlepszymi" - oznajmił 32-letni Vazquez Jr, który tym samym ogłosił zakończenie bokserskiej kariery.