- Powiem szczerze, że nie wiem co się stało, nie kojarzę. Taki jest boks. Chciałem jak najlepiej, trenowałem przez 13 tygodni bardzo ciężko, ale nic z tego nie wyszło - powiedział na gorąco Zimnoch, chwilę po tym, jak stroskana małżonka złożyła mu gorący pocałunek.Leworęczny Abell od początku ruszył do natarcia i zadawał grad ciosów, niespotykany w kategorii ciężkiej. Był bliski posłania Polaka na deski już na 30 sekund przed końcem I rundy. Krzysztof wytrwał jednak tę nawałnicę. Niepokojąca była jednak ślamazarna praca jego ruch, przez którą był łatwym celem.W II rundzie walka się wyrównała, Joey nawet ucierpiał po przypadkowym ciosie poniżej pasa.Na 50 sekund przed końcem III rundy Abell uprzedził atak Polaka i prawym sierpowym na twarz powalił go na deski. Zimnoch był długo oszołomiony, nie wiedział co się stało. Pozbierał się jednak po kilku minutach. - Jestem ambitny, będę pracował i walczył dalej - zapowiedział Krzysztof Zimnoch. W innym pojedynku kategorii ciężkiej mieszkający w Warszawie Ukrainiec Serhij Werwejko (7-1) pokonał przez techniczny nokaut w czwartej rundzie pochodzącego z Dominikany Nagy'ego Aguilerę (20-8-1). Zwycięstwa w Radomiu odnieśli też Przemysław Runowski (16-0) i Mateusz Tryc (3-0). MiBi