- Cieszę się bardzo, że mogę wystąpić w Stanach Zjednoczonych. Dziękuję moim promotorom za to, iż udało się im doprowadzić do walki o mistrzostwo świata, choć z drugiej strony zasłużyłem sobie na nią zwycięskim eliminatorem z Nurim Seferim. Mam nadzieję, że wykorzystam tę sytuację i szansę, a od 14 sierpnia Polacy będą mieli nowego mistrza świata. Przygotowuję się do tego startu od dawna, jestem zdrowy, kontuzje mnie omijają, forma jest dobra, więc wyjdę do ringu bardzo zmotywowany i odpowiednio przygotowany - zapewniał pięściarz z Wałcza. - Huck to wielki mistrz, szanuję go, ale jestem naprawdę bardzo zmotywowany. Ja nie mam przecież nic do stracenia, on za to wiele. Sam przyznaje, że osiągnął już niemal wszystko w tej kategorii, więc nie ma tej samej motywacji jak kiedyś. Ja mam ją przeogromną i właśnie ona wraz z siłą woli będą moją przewagą. Dzięki temu zwyciężę - przekonywał podopieczny Fiodora Łapina. - W boksie zawodowym nie spotkałem jeszcze dotąd zawodnika o takiej lasie. W końcu Huck jest mistrzem świata od wielu lat, ale ja nieustannie pnę się do góry i walczę z coraz lepszymi rywalami. Nadeszła więc odpowiednia pora, by dobić się do walki o mistrzostwo świata. Trzeba w końcu się zweryfikować na tle światowej czołówki - dodał na koniec Głowacki.