Po cichu, na skromnej gali w Sosnowcu, na ring wrócił Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Polak po 18 miesiącach przerwy zmierzył się z Rosjaninem Walerym Brudowem. Miało to być przetarcie przed planowanymi pojedynkami, najpierw z Beibutem Szumenowem, a potem z Denisem Lebiediewem. Wszystko plany Włodarczyka mogły wziąć w łeb dwa dni temu. Bokser z Piaseczna miał poważny wypadek samochodowy, ale wyszedł z niego bez szwanku. Zagadką pozostawała jednak jego forma fizyczna i psychiczna.W pierwszej rundzie obaj pięściarze głównie się badali. Mało było czystych ciosów, a więcej bokserskich szachów. Brudow nieśmiało atakował, a Włodarczyk opanował środek ringu. Najciekawsze miało przyjść jednak później.Od początku drugiej rundy Polak ruszył na Rosjanina. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Włodarczyk wyprowadził dwa mocne, precyzyjne lewe proste, a Brudow padł na deski! Chwilę potem wstał, ale nie mógł kontynuować walki. Z jego narożnika poleciał ręcznik, co oznacza, że trenerzy poddali Rosjanina. Włodarczyk już w drugiej rundzie wygrał więc przez techniczny nokaut.- Dziękuję wszystkim, że jest was tak dużo. Wrócimy tu z większym łomotem! - zapowiedział Włodarczyk tuż po walce.Wcześniej na gali w Sosnowcu Paweł Kołodziej pokonał Włodzimierza Letra przez nokaut w drugiej rundzie, a Krzysztof Kopytek wypunktował Stanislasa Salmona.