Rosjanin bardzo dobrze zaczął ten pojedynek. W pierwszej odsłonie był bardziej ruchliwy od Panamczyka, często bił lewym na korpus, ale nie ustrzegł się przed dwoma prawymi bezpośrednimi, przy czym ten drugi rozciął mu lekko łuk brwiowy. W drugiej rundzie rozpętała się prawdziwa wojna, a nokaut wisiał w powietrzu. Trochę aktywniejszy pozostawał Lebiediew, który dużo ciosów przestrzelił, ale zadawał ich też dużo więcej. W ostatnich sekundach Jones trafił mocnym podbródkowym, jednak w odpowiedzi dostał lewy sierp.W trzecim starciu Denis trafił akcją prawy-lewy i nogi pod Guillermo lekko się ugięły. Szybko jednak doszedł do siebie i ripostował prawym krzyżowym. W końcówce natomiast znów błyszczał reprezentant gospodarzy, który "wsadził" rywalowi kombinację trzech błyskawicznie bitych sierpów w kombinacji. Na początku czwartego starcia Jones przyjął straszliwy lewy krzyżowy i prawy sierp, lecz nieustannie parł do przodu, dodając do swojego arsenału haki w okolice tułowia. W ostatniej minucie rozpętała się znów krwawa wojna, a Lebiediew schodząc na przerwę miał już praktycznie zamknięte prawe oko.W piątej rundzie początkowo Denis zamiast bić się zaczął boksować, co wychodziło mu nieźle, ale Jones lepiej finiszował, wywierał coraz większy pressing, a wszystko udokumentował lewym podbródkiem. Szalone, wręcz mordercze tempo w końcu trochę spadło na koniec szóstej odsłony i gdy obaj przeżywali kryzys, większą determinację wykazywał Rosjanin, przechylając lekko szalę na swoją stronę. W rundzie siódmej dał wręcz popis. Ciosami po dole zupełnie odebrał Jonesowi oddech i zepchnął do głębokiej obrony. W pewnym momencie Panamczyk bronił brzucha i opuścił ręce, a Lebiediew wystrzelił akcją lewy-prawy-lewy sierp. Głowa rywala latała na wszystkie strony, jednak stał dalej na nogach, a po chwili nawet na moment przeszedł do kontrofensywy. W ósmym starciu Denis mistrz świata zamarkował lewy sierp i po skręcie tułowia wystrzelił potwornym prawym sierpowym wprost na szczękę rywala. Jones nic sobie z tego nie robił, bo on bardziej odczuwał uderzenia po dole. W dziewiątej odsłonie Jones zmienił pozycję na mańkuta i nawet nieźle sobie radził przez minutę, ale znów zainkasował kilka straszliwych sierpów. I gdy wydawało się, że już nic nas nie zaskoczy, nagle Guillermo odrodził się w dziesiątym starciu, w końcówce będąc bliskim wygranej przed czasem.Lebiediew na początku jedenastej rundy znów ruszył do przodu, trafił kilka razy, ale Jones był tej nocy natchniony i miał misję. Przyjął setki ciosów, ale zepchnął championa do lin i po kilku rzucanych byle jak i byle gdzie ciosach zmusił Rosjanina do przyklęknięcia. Ale Denis już nie wstał.