- Chciałbyś rewanż ze Szpilką? - padło pytanie w cotygodniowym programie "Fighters" na branżowym portalu bokser.org. - Z tego, co wiem, Artur na razie ma problem z ręką. Niech zwycięży parę walk, bo chyba od trzech lat (dokładnie ponad dwa - przyp. red.) nie wygrał pojedynku - stwierdził Kownacki, czym zapewne podniósł ciśnienie byłemu pretendentowi do tytułu mistrza świata. W dalszej części rozmowy "Baby Face" dodał, że w gruncie rzeczy jest otwarty na taką walkę, ale w przyszłości. - Jak najbardziej, czemu nie, ale rozumiałbym, gdyby pierwsza walka była zacięta, ale ja wygrałem wszystkie cztery rundy. Najpierw niech pokaże się, że zasługuje na rewanż - wyjaśnił łomżanin. Kownacki przyznał, że z obecnych mistrzów świata wagi ciężkiej, najwyżej stawia akcje Brytyjczyka Anthony’ego Joshuy za zdetronizowanie wieloletniego czempiona Władymira Kliczki. Siebie w starciu z kimkolwiek z czołówki nie stawia na straconej pozycji i poniekąd potwierdził słowa piekielnie odpornego na ciosy Mariusza Wacha, który stwierdził, że w pięściach Powietkina drzemie potężna moc rażenia. - Siłę ciosu Powietkina się odczuwa, ale nie ma jakiegoś "halo" i czegoś specjalnego. Wiadomo, że to mistrz olimpijski, dobrze boksuje i jest to dla mnie fajna szkoła. Muszę rozgrywać z nim szachy, bo szanuję siłę jego ciosu, więc jeszcze bardziej pracuję na nogach, używam lewego prostego i uczę się nowych elementów swojego boksu - skwitował Kownacki. AG