Olbrzymie znacznie dla dalszej kariery Kosteckiego będzie miał 10 kwietnia. To data pojedynku o pas WBC między Rumunem Adrianem Diaconu i Włochem Silvio Branco. Jego zwycięzca w pierwszej obronie zmierzy się z Jamajczykiem Glenem Johnsonem, a następnym rywalem może być Kostecki. "Z tej trójki najsłabszy jest prawie 43-letni Branco, z którym już sparowałem. Jego oczywiście też nie lekceważę, bo ma bardzo groźną lewą rękę, choć umie boksować tylko ciosami prostymi - ocenił Kostecki. - Najlepszy jest Johnson, który świetnie przechodzi z obrony do ataku, zaś Diaconu słabsze warunki fizyczne nadrabia szybkością, poza tym ma tzw. oczko. Walczy bardzo widowiskowo" - dodał. Kostecki stoczył do tej pory 30 pojedynków, z których tylko jeden przegrał. Kolejna walka z jego udziałem odbędzie się 28 lutego w Lublinie. "Wchodzę do ringu, żeby niszczyć i urywać głowy - barwnie opisuje swoje sportowe zadania Kostecki, zwany "Cyganem". - Ale nie mam też nic przeciwko zwycięstwom na punkty. Czuję, że jestem gotowy na konfrontacje z najlepszymi kategorii półciężkiej. Najbardziej chciałbym spotkać się z Johnsonem, który pokonywał takich asów, jak Antonio Tarver, Roy Jones Jr. i Clinton Woods" - zakończył pięściarz z Rzeszowa.