Ojciec Yardego zmarł w zeszłym tygodniu. Bokser wydał wtedy oświadczenie. "Jestem osobą, która bardzo ceni sobie prywatność i nie wyciągam na wierzch rzeczy osobistych, ale być może pomogę niektórym zrozumieć, że powinni zostać w domach. Zmarł mój ojciec zarażony koronawirusem. To był zdrowy mężczyzna, który nie miał wcześniej żadnych problemów. Zostańcie więc w domu i nie ryzykujcie" - napisał bombardier z Londynu. Wczoraj wieczorem pojawiła się informacja o śmierci babci Anthony'ego. "To coś bardzo poważnego i realne zagrożenie, a ludzie wciąż to lekceważą i bez potrzeby wychodzą z domów. Najpierw zmarł mój tata, a teraz jego mama, moja babcia. Nie ryzykujcie swojego życia, zostańcie w domach" - napisał zdruzgotany Yarde. Yarde w sierpniu ubiegłego roku zaatakował Siergieja Kowalowa i należący do niego pas WBO wagi półciężkiej. W pewnym momencie był blisko przełamania mistrza, ale opadł z sił i sam poległ przed czasem w jedenastej rundzie. W lutym wrócił na ring i zastopował w drugim starciu słabiutkiego Diego Ramireza.