Na Facebooku stwierdził, że urazu nabawił się już na początku walki. - Niemal przegryzłem język na pół. Potem tak mi spuchł, że nie mogłem oddychać, nie wspominając już o tym, ile połykałem krwi - napisał Mansour. - Byłem przeziębiony, więc o oddychaniu przez nos nie było mowy. Dosłownie się dusiłem - napisał 43-latek, który na dodatek złamał szczękę. Mansour posłał o trzynaście lat młodszego Breazeale'a na matę w trzeciej rundzie. Do momentu przerwania walki prowadził na kartach wszystkich sędziów 50-44.