Przez 10 rund trwała zdecydowana nawałnica ciosów potężnego Kliczki, na które niższy Arreola nie miał odpowiedzi. W końcu sekundant Cristobala - Henry Ramirez przed jedenastą rundą rzucił ręcznik i zakończył ten nierówny pojedynek, który powoli zamieniał się w rzeź jego podopiecznego. Witalij wyprowadził aż 802 ciosy, z z których 301 dotarło do rywala! Z kolei Arreola wyprowadził 301 uderzeń, z których do Kliczki dotarło ledwie 81. - Wiedziałem, że Arreola już jest ranny i ma dosyć tego pojedynku - powiedział Kliczko. - Trafiłem go przecież tak wiele razy. Cristobal ma tak wielki podbródek, że łatwo było to zrobić. - Trzeba przyznać, że mój rywal jest odporny na ciosy. Wymierzyłem mu sporo potężnych ciosów w głowę, po których normalny pięściarz runąłby jak długo, ale on stał i stał - dziwił się Witalij Kliczko. Światowy boks nie ma mocnych na Kliczkę. W marcu Ukrainiec pokonał Kubańczyka Juana Carlosa Gomeza. Teraz przyszła kolej na niepokonanego dotychczas Arreolę. To 38. wygrana w zawodowej karierze Kliczki, który rok temu wrócił na ring po czteroletniej przerwie.