Artur Gac, Interia: Co Pan sobie pomyślał, gdy usłyszał, że Artur Szpilka przeszedł na tygodniową głodówkę, posilając się wyłącznie wodą? Karol Da Costa: - Artur lubi czasem posłuchać otoczenia, więc myślę, że ktoś mu to podpowiedział... Na swoim fanpage’u odniosłem się do sprawy głodówki w krótkim wpisie, który poprzedziłem rozmową z Arturem. Powiedział mi, że to nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, tylko poczuł wewnętrzną potrzebę. Głodówka jest dla wielu religii i ludzi specjalnym doznaniem, mającym wyjątkowe miejsce w ich życiu, np. głodówka Jezusa na pustyni lub Ramadan. Można powiedzieć, że od starożytności miała swoje specjalnie znaczenie. I jaka była pana reakcja, gdy już w trzeciej dobie Szpilka, gwałtownie, odwołał głodówkę? Tuż po tym, gdy starał się pan bronić jego pomysłu, pisząc: "wierzę, że ta decyzja może przynieść coś dobrego"... - ...i kolejny raz wyszedłem na debila (śmiech). Co mogę powiedzieć? Bardzo lubię Artura, ale to nie świadczy dobrze o jego silnej woli. A może wcale nie na debila? - Artur w mojej opinii powinien zmienić wiele rzeczy. Przypomnę, że po walce z Adamem Kownackim opublikowałem własny film, będący moją oceną tego pojedynku. Tak, jak mówiłem na tym nagraniu, jak i w rozmowie z Arturem po walce, że według mnie potrzebuje pracy z psychologiem. Obawiam się jednak, że on się z moim zdaniem nie zgadza. Jeżeli ta głodówka, o czym Szpilka sam mówił, miała być próbą charakteru, to Artur poległ z kretesem. - Trochę tak jest. W sporcie drużynowym, jeśli jeden zawodnik ma chwilę słabości, to może zostać odciążony i partner z zespołu weźmie na siebie ciężar gry. - Boks jednak to sport indywidualny, sam zbierasz laury, ale i sam ponosisz porażkę. Ciężko spojrzeć na samego siebie obiektywnie. Jeśli Artur nie nabierze dystansu do paru spraw, może być ciężko. Mam wrażenie, że Artur ciągle sprawia wrażenie dużego dziecka z tysiącem pomysłów na minutę. Ma słomiany zapał, który jak szybko się pojawia, tak szybko gaśnie. - Artur ma talent, ale bez odpowiedniego prowadzenia, nie wykorzysta swojego potencjału. W polskiej piłce mieliśmy mnóstwo takich przykładów, a teraz taki kazus jest w boksie. Jeśli chodzi o potencjał, to ten gość jest absolutną czołówką w Polsce, ale predyspozycje to nie wszystko. Ktoś już zażartował, że Artur Szpilka tym razem sam wybrał sobie przeciwnika w postaci głodówki, ale co z tego, skoro znów "przegrał przed czasem". - Jeszcze nie wiedziałem takiego komentarza. Wiadomo, że Szpilka od początku był kontrowersyjny i dużo osób czekało na jego potknięcia. Tyle tylko, że pięściarz trochę też musi być taki kontrowersyjny, ale dobrze, by za tym szły wyniki. Pojawiają się głosy, że takiego nieodpowiedzialnego kroku Szpilka nie powinien fundować swojemu organizmowi w momencie, gdy jego ręka wraca do zdrowia po przebytej operacji. Dlatego ostatnią rzeczą, jaką w takiej chwili potrzebowało jego ciało, było radykalne odjęcie mu naturalnego "paliwa" w postaci pożywienia. - Z jednej strony tak, a z drugiej bardzo ciekawa kwestia dotyczy tego, że w momencie głodówki ciało nieco usypia układ immunologiczny, co w rezultacie może skutkować pozytywnym zjawiskiem redukcji stanów zapalnych. Dlatego głodówki czasem są używane w celach medycznych. Oczywiście to nie jest takie proste i wciąż bazujemy na pewnych poszlakach, dlatego trudno o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, na ile są pożyteczne. W każdym razie, szczerze mówiąc, tydzień głodówki nic złego by Arturowi nie zrobił. Wiadomo, że gdyby zafundował sobie dłuższy czas bez jedzenia, jak robią to niektórzy, wówczas, przy sporej aktywności, miałby duży problem. Jeśli zaś miałbym wypowiadać się jako trener, to ja w ogóle nie widzę większego sensu w głodówkach, za wyjątkiem duchowej motywacji. Jak widać, tej tutaj też za bardzo nie było. - Tak, jak powiedziałem, Artur jest podatny na wpływy, a wiele osób mu podpowiada. Sam na tym swego czasu trochę skorzystałem, w sensie zawiązania z nim współpracy. Ktoś mu podpowiedział, by zgłosił się do mnie, co - w mojej opinii - wyszło mu na dobre. Na jakiś czas Artur zniknął z mediów społecznościowych, ale już wrócił. - Uważam, że odseparowanie się od social mediów było dobrym rozwiązaniem. Między innymi właśnie ta decyzja napawała mnie optymizmem. Myślę, że nic by się nie stało, jakby potrwała dłużej. Ja naprawdę bardzo lubię Artura, ale nie mogę zaklinać rzeczywistości. Kariera nie trwa wiecznie i trzeba zrobić wszystko, by za chwilę nie było po sprawie. Rozmawiał Artur Gac