- Termin już kilka razy był przekładany, lecz odpoczynku nie było praktycznie w ogóle, gdyż wiedzieliśmy. Musimy być przygotowani na to, że pójdzie nagle informacja i za dwa miesiące będzie walka. Dlatego też cały czas podtrzymywaliśmy formę, tak by nie zaczynać obozu od zera. Oczywiście nie "zajeżdżaliśmy się", tylko podtrzymywaliśmy formę - mówi Szeremeta, który na początku tygodnia wylatuje ze swoim zespołem do Hiszpanii.- Dziękuję wszystkim za to, że trafiłem pod rękę Fiodora Łapina. W mojej ocenie to najlepszy trener. Na niektórych zawodników potrzeba bata, a ja jestem jednym z nich. On jest tym batem i moimi "łagrami". Walką z Gołowkinem mogę tak naprawdę tylko zyskać, chcę zadziwić świat i jako pierwszy Polak sięgnąć po tytuł mistrza świata wagi średniej. Naprawdę nie jest dla mnie ważny fakt, że praktycznie nikt na mnie nie stawia. To ja mam w siebie wierzyć. I wierzę. Chcemy ściągnąć sparingpartnerów, którzy biją naprawdę mocno, tak bym się trochę przyzwyczaił do mocnych ciosów. Chcę poznać tę moc i nabrać trochę szacunku do tej mocy. Trener Łapin często mi zwraca uwagę, nawet na tarczy, bym nie zagapił się nawet na moment, bo każdy cios Gołowkina może mnie porozcinać - kontynuował były mistrz Europy wagi średniej, obecnie obowiązkowy pretendent do pasa International Boxing Federation.- Gołowkin szczytowy moment ma już chyba za sobą, ja natomiast wchodzę w najlepszy okres kariery. Jeśli mam więc coś osiągnąć, to właśnie teraz. Dostałem szansę i muszę ją wykorzystać. Na pewno nie mogę z Gołowkinem stanąć za podwójną gardą, to będzie jakaś ostateczność. Trzeba będzie za to bardziej uruchomić nogi i rozrywać dystans. On ma mnie szukać, tak jak było w jego ostatniej walce z Derewianczenką. Chcę sprawić, by Polacy byli dumni po tej walce - zakończył Szeremeta.