Zanim AJ zdominował królewską kategorię, wcześniej na szczycie był właśnie Fury. I trzeba przyznać, że Fury, choć może mniej efektownie, ale łatwiej uporał się z Władymirem Kliczką. Niedawno Fury zapowiedział, że wróci w okolicach kwietnia przyszłego roku i po łatwiejszej przeprawie, w lecie będzie gotowy, by rywalizować o najwyższe cele. Joshua z kolei twierdzi, iż w przyszłym roku na pewno spotka się ze swoim ekscentrycznym i nieobliczalnym rodakiem. - Będę jednym z trzech przyszłorocznych rywali Tysona. Wkrótce się zacznie promocja i utarczki słowne. Pomogę mu wrócić, bo to naprawdę utalentowany zawodnik - mówi Joshua, który, póki co, musi skoncentrować się na konfrontacji z silnym jak tur Carlosem Takamem (35-3-1, 27 KO). Walka już za dziesięć dni.