"Big Baby" wniósł na skalę 128,5 kilograma, czyli o siedem mniej niż w poprzednim starciu z Geraldem Washingtonem. I dziś uważa to za swój błąd. - Wyszedłem nieco lżejszy, lecz nie zaprezentowałem się tak dobrze, jak wtedy z Washingtonem. Nie będę nigdy wyglądał jak Anthony Joshua. Jestem jak rozpędzona ciężarówka i wkrótce wrócę, by robić to, co robię najlepiej. Niepotrzebnie wychodziłem naprzeciw oczekiwaniom mediów i kibiców i głupotą było zbijanie wagi. Dałem im to, czego ode mnie oczekiwali, ale przez to nie byłem w stu procentach sobą - powiedział Miller. - Atakowałem tułów Wacha jak sobie założyłem, czułem jednak, że te uderzenia nie mają takiej mocy i nie robią już takiego wrażenia. Nie mogłem go też przepchnąć, a mnie nikt nie przepcha, gdy jestem w normalnej dyspozycji - mówi Amerykanin. - Wach ciężko oddychał po trzeciej rundzie, ale już wcześniej wam tłumaczyłem, że mnie nikt nie wymęczy. To po prostu tylko kolejny dowód na potwierdzenie moich słów - przekonywał. - Moja przyszłość sportowa krystalizuje się w jasnych kolorach, choć wątpię, by dane mi było spotkać się w najbliższym czasie z Joshuą czy Wilderem. Kolejnym krokiem powinien być Joseph Parker lub Dillian Whyte. Nie wyglądałem najlepiej z Wachem, jednak to bardzo niewygodny rywal. Przez jakieś dwa tygodnie nie będę mógł normalnie uderzać, ale już wczoraj wróciłem na salę i pracuję nad nogami. Wkrótce będę gotowy, bo walka z Wachem to był taki trochę mocniejszy sparing. Żadnych kontuzji, moje ciało ma się dobrze i niedługo będę gotowy na kolejne wyzwania. Wkrótce świat mnie pozna. Zresztą Wach był trudniejszym rywalem niż Carlos Takam, z którym ostatnio boksował Joshua. Przyszykujcie się na rock and roll w moim wykonaniu - dodał Miller.