Dla Kownackiego i Millera taki pojedynek niósłby ze sobą potężny ciężar gatunkowy. Powód jest oczywisty: Polaka i Amerykanina od lat łączą serdeczne relacje, zaprzyjaźnili się na Brooklynie, gdzie od wielu lat wspólnie przygotowują się do swoich pojedynków. Gdy Kownacki kilka miesięcy temu przyleciał do Polski, by pełnić rolę sparingpartnera dla Tomasza Adamka, a jednocześnie odbywając własne przygotowania do udanego pojedynku ze Szpilką, z uznaniem opowiadał o przyjacielu. Podkreślał fakt, że obcując na co dzień z siłą Millera na sali treningowej, żaden rywal mu nie straszny. Teraz czarę goryczy, z powodu której Miller zdecydował się opublikować kilka gorzkich słów, zapewne przelał fakt, że obaj pięściarze całkowicie wypadli z karty walk gali, która odbędzie się w pierwszą sobotę listopada na "ich" terenie. "Ja i Adam mieliśmy walczyć 4 listopada w Brooklynie, ale to był pomysł promotora na ostatnią chwilę i chciał, żebym bił się z moim najlepszym przyjacielem. Obaj odmówiliśmy, wobec czego zdjęto nas z karty walk. Tak, zdjęto nas z karty walk w naszym mieście, ale nie dlatego, że się boimy, ale dlatego, że się kochamy i przyjaźnimy. Nie byliśmy gotowi przekroczyć tej granicy" - ujawnił "Big Baby" na Instagramie. "Brońcie jeden drugiego, bo gdy zgasną kamery, jedyne, co nam zostaje, to przyjaźń i te same brudne sale, w których zaczynaliśmy karierę. (...) Pięściarze - zachęcam was do mówienia prawdy i bronienia swoich praw. Ja i Adam dopiero się rozkręcamy" - zapowiedział Miller. Aspirujący do światowej czołówki wagi ciężkiej 29-latek z Brooklynu ma wystąpić 11 listopada na gali w Uniondale w Nowym Jorku. Otwarty pozostaje temat rywala dla Millera. Walką wieczoru będzie pojedynek byłego mistrza świata wagi średniej Daniela Jacobsa (32-2, 29 KO) z Luisem Ariasem (18-0, 9 KO). Na ostateczne rozstrzygnięcia czeka także Kownacki, który ma jeden, nieprawdopodobnie wielki atut w boksie zawodowym. "Baby Face" jest wolnym strzelcem, niezwiązanym z żadnym promotorem, ani menedżerem. Art