Izu Ugonoh to wschodząca gwiazda wagi ciężkiej. Swoje trzy ostatnie walki rozstrzygnął przez nokaut, a dwie z nich jego rywale kończyli na deskach zanim jeszcze dobiegła do końca pierwsza runda.Talent potężnie zbudowanego pięściarza docenili legendarni mistrzowie wagi ciężkiej - Evander Holyfield i Mike Tyson. Obaj są przekonani, że Polak może dojść na sam szczyt. No właśnie - Polak. Bo chociaż Ugonoh ma inny kolor skóry niż przeciętny obywatel naszego kraju, to - jak sam mówi - z dumą reprezentuje Polskę. Urodził się w Szczecinie, wychowywał się i dorastał w Gdańsku. - Rodzice Izu przyjechali do Polski z Nigerii na studia i postanowili zostać. W domu rozmawiali z dziećmi po polsku i angielsku - opowiada w rozmowie z Interią Dobrosław Bielecki, przyjaciel i pierwszy trener Ugonoha. Bielecki pięściarza zna już kilkanaście lat i może opowiadać o nim godzinami. Poznali się przypadkiem - nasz rozmówca otwierał akurat w Gdańsku lokal gastronomiczny i szukał kogoś, kto na ścianie budynku mógłby wykonać graffiti. Tak dostał kontakt do ciemnoskórego chłopaka, który ponoć miał spory talent. Człowiek-orkiestra - Izu to zawsze był człowiek-orkiestra. Elokwentny i wygadany, bawił się w graffiti, był w rapowej kapeli. Szybko złapaliśmy dobry kontakt - nie ukrywa Bielecki. Artystyczne zdolności Ugonoha to jedno, ale Izu od najmłodszych lat miał też smykałkę do sportu. Tyle tylko, że nie w głowie były mu bójki - chciał zrobić karierę jako piłkarz! Jako dzieciak grał w dzielnicowym klubie na gdańskiej Żabiance, potem trafił do KS Sopot, był też w Lechii Gdańsk. Trenerzy chwalili go za waleczność, ale moim zdaniem Izu był stworzony do sportów indywidualnych. Pojechał nawet na testy do klubu w Hiszpanii, ale nic z tego nie wyszło. - Przyjechał potem do mnie ze spuszczoną głową. Nie wiedział, co robić dalej ze swoją karierą sportową. Jako były zawodnik i pasjonat sportów walki podsunąłem mu pomysł, żeby spróbował sił w ringu - opowiada Bielecki. - Poszliśmy razem na kilka treningów, Izu połknął bakcyla. Miał 20 lat, kiedy pierwszy raz pojawił się w ringu. To jest bardzo późno! Na treningach okazał się jednak bardzo pojętny i myślący. Złapał na kick-boxing taką "zajawkę", że żył tym cały czas, a wszystko, co robiliśmy, próbował doprowadzić do perfekcji - dodaje szkoleniowiec.