Oto kilka wypowiedzi zamieszczonych na łamach "Super Expressu". Paweł Skrzecz (drugi trener reprezentacji Polski, brązowy medalista olimpijski z Moskwy) - Byłem pewien, że Andrzej zostanie mistrzem świata. Andrzej wcale nie boksował! Jedynie w siódmej rundzie walczył po swojemu. W drugim starciu miał Ruiza na dechach. Takiej szansy nie można zmarnować! Zresztą, cała ta walka to była niesamowita szansa dla Andrzeja. Łatwiejszego rywala do tytułu mistrza świata nie mógł dostać. Mógł tego Ruiza chyba 100 razy znokautować! Jerzy Kulej (dwukrotny mistrz olimpijski w boksie) - Do końca byłem przekonany, że wygrał Andrzej. Poza Ameryką to on byłby zwycięzcą. Nie można jednak mówić, że został okradziony z tytułu mistrzowskiego. To za mocne słowo. Andrzej dał po prostu sędziom szansę, żeby go oszukali - tak jak w walce z Byrdem. Po rzuceniu Ruiza na deski nie szukał już innych rozwiązań. Zadowolił się chwilowym sukcesem. W drugiej części walki dostał trochę za dużo mocnych ciosów, za rzadko punktował lewymi prostymi. Przemysław Saleta (eks-mistrz Europy w boksie zawodowym) - Tak po walce, jak i przed nią, uważam, że Gołota jest lepszy, ale... wygrał Ruiz. Zanim podsumowałem punkty, wydawało mi się, że Andrzej zasłużył na zwycięstwo. Ale może to było pod wpływem liczenia Ruiza i tego, że boksował Polak. Matematyka okazała się jednak nieubłagana. W punktach wyszedł mi remis, a w takim wypadku sędziowie opowiadają się raczej za mistrzem. O Gołocie mówiło się, że ma wszystko, aby zostać mistrzem świata, z wyjątkiem głowy. Sądziłem, że nie wytrzyma i zacznie faulować. A on nie dał się sprowokować. Walka była bardzo emocjonująca i dość czysta. Dariusz Michalczewski (25 wygranych walk o mistrzostwo świata WBO) - Byłem przekonany, że Andrzej wygra z Ruizem. Przecież to żaden bokser! W ringu zachowuje się raczej jak zapaśnik, a poza tym jest wolny. Szkoda, że Andrzej przegrał, ale nie może mieć do nikogo pretensji. Słabo się spisał. Andrzej nie boksował, tylko wdawał się w przepychanki z Ruizem. A powinien go trzymać na dystans. Gdyby to zrobił, byłby teraz mistrzem świata. Andrzej powinien zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to była jego ostatnia walka o mistrzostwo świata. Walka niby była wyrównana, ale powiem szczerze - znacznie więcej się spodziewałem po Andrzeju. Niestety było to paskudne i nudne widowisko, które niewiele miało wspólnego z boksem.