Dziennikarze mogli co prawda oglądać na ustawionym w trakcie konferencji ekranie fragmenty walk bokserskich, ale robili to rzadko, bo tuż obok mieli powiększoną do rozmiarów 2 metry na półtora okładkę marcowego, polskiego "Playboya" z Kasią Kraszewską na okładce. Tuż obok kartonowej okładki, wtulona w swojego Przemysława Saletę siedziała żywa Kasia, którą od Andrzeja Gołoty dzieliło tylko puste krzesło... Andrzej Gołota pojawił się publicznie po raz pierwszy od 21 maja, od walki z Lamonem Brewstrem, o której pewnie jak najszybciej chciałby zapomnieć. - Przejechaliśmy prosto ze sparingu. Dzisiaj zaczęliśmy boksować na serio i Andrzej nie bardzo kwapił się by przerywać treningi i jechać na drugi koniec miasta - mówił trener Polaka Sam Colonna. Na konferencji prasowej był nie tylko Gołota oraz Saleta, ale także byli lub obecni mistrzowie świata: - nasz Tomek Adamek, mistrz świata WBC wagi półciężkiej, niezapowiedziany na konferencji, ciągle niekwestionowany mistrz globu WBC, WBA i IBF wagi lekkiej Zab Judah, czy były mistrz świata wagi średniej Ricardo Mayorga. Bez względu jednak na liczbę bokserskich czempionów i tak o główną role w konferencji prasowej walczyli - ze zmiennych szczęściem - Kasia Kraszewska i Don King. Ten ostatni nie tracił czasu by przypomnieć wszystkim, że akurat w przypadku Gołoty i Salety nie trzeba dorabiać pięściarskiej ideologi i podgrzewać atmosfery. Don King o walce - Obaj panowie bardzo się nie lubią - to jest fakt - zaczął prezentacje polskich bokserów wagi ciężkiej King. - Saleta chce tego co ma Gołota w Ameryce - sławy, wielkich walk, promocji w najsławniejszych salach tego kraju. Jeden jest sławnym bokserem w Ameryce, drugi bohaterem w swoim kraju. Bohaterem i ... kochankiem, polskim skrzyżowaniem Clarka Gable'a i Rudolfa Valentino, któremu jak widać po przykładzie przepięknej Kasi żadna dziewczyna się oprze - rozkręcał się Don King. - Andrzej Gołota to zupełnie inna osobowość, ale niech Przemek ma się na baczności, bo Gołota będzie chciał odzyskać zaufanie polskich kibiców, zatrzeć wspomnienie o 21 maja. To nie będą przelewki. Gołota o Salecie O tym ostatnim akurat nie trzeba było nikogo przekonywać - wystarczyło patrzeć na twarz Andrzeja, który na pewno wolał być we wtorkowe popołudnie wszędzie indziej, tylko nie w siedzibie "Playboya", z siedzącym obok niego Przemkiem Saletą i Donem Kingiem. Podczas oficjalnej "przemowy" do dziennikarzy polski pięściarz był bardzo oszczędny w słowach ("13 sierpnia w United Center zrobię wszystko, by zapomnieć o mojej walce z Brewsterem, zatrzeć to wspomnienie"), ale w bezpośredniej rozmowie nie ukrywał swojego rozczarowania tym, że po walce o tytuł mistrzowski walczy z Przemysławem Saletą. - Żeby była jasność - ja nie chciałem tej walki to on Saleta jej chciał i tylko dlatego tutaj jesteśmy - powiedział Gołota. - Przecież Saleta nie zrobił nic, by zasłużyć na walkę ze mną - dlatego tak naprawdę nigdy nie chciałem z nim walczyć - bo po co? Nie powinniśmy być na tej samej konferencji, bo sportowo nie ma między nami porównania, to jakieś nieporozumienie, że będziemy na tym samym ringu. Nie lubię go, zawsze o mnie źle mówił. Także ostatnio, kiedy komentował moje walki z Byrdem i Ruizem. Czy się przygotowuję na 100 procent, jak do każdego innego pojedynku? Nie ma takiej potrzeby - to tylko Saleta...- zakończył rozmowę Andrzej Gołota. Saleta o Gołocie Przemek Saleta, który nie ukrywał, że gdyby nie wierzył w zwycięstwo nad Gołota, to nigdy nie podpisałby kontraktu na walkę w Chicago, nie sprawiał wrażenia boksera, który przejmuje się słowami rywala. - Im więcej Gołota myśli na temat tego, jak łatwo ze mną wygra, tym lepiej dla mnie - powiedział Saleta. - On tylko nakłada na siebie dodatkową presję psychiczną, a jak sobie z tym radzi, wszyscy wdzieliśmy podczas walki z Brewsterem. Robi się ciekawie, atmosfera jest gorąca. Ja nie mam nic do stracenia, wyjdę na ring po ciężkich treningach, ale na luzie. Przemysław Garczarczyk, Chicago