- Oprócz moich kibiców, pewnie będzie też sporo fanów Brewstera, bo on jest z Indianapolis, a to tylko trzy godziny jazdy od Chicago - powiedział Gołota w "Przeglądzie Sportowym". - Nigdy nie zastanawiam się, gdzie będzie walka dopóki nie wyjdę na ring. Tym razem jest jeszcze trudniej to sobie wyobrazić, bo nigdy nie widziałem walki w United Center. Znam to miejsce dobrze, bo grają tam koszykarze Bulls, ale te prawie 25 tysięcy ludzi ciężko sobie wyobrazić, bo to 10 tysięcy więcej niż było ostatnim razem w Madison Square Garden! Ostatnio nawet rozmawiałem z Samem Colonną czy będzie rekord... - dodał polski pięściarz. Gołota oglądał walki Brewstera na wideo i uważa, że jest to bokser na którego trzeba uważać. - Widziałem jego walkę z Kliczką. Trzeba przyznać, że się nie poddaje. Kliczko bił go jak worek treningowy, miał go na deskach, ale tak się zmęczył laniem Brewstera, że zapomniał, że to waga ciężka i ten którego bijesz, też coś umie. Kliczko był lepszy przez 99 procent walki, ale co z tego, skoro dostał raz w zęby i wszystko się skończyło - ocenił Gołota. - Brewster lubi się bić, a Ruiz chciał się tylko ściskać. Pewnie dlatego Sam mniej mnie uczy uciekania po ringu, a więcej kombinacji. Nie będę stał na środku ringu i bił się z Brewsterem, tak jak to robiłem z Corrym Sandersem, ale będę mógł trochę poboksować. To lubię - podkreślił Gołota.