W niedzielny poranek polskiego czasu "GGG" zremisował w hali T-Mobile Arena z Saulem Alvarezem (49-1-2, 34 KO). Wynik budzi kontrowersje, a zwłaszcza karta punktowa 118-110. W tak wysokim stosunku wygraną Meksykanina widziała Adalaide Byrd."To była pierwsza walka Giennadija w Las Vegas. Nie sądzę, żeby problem był z lokalizacją, tylko z sędziami" - skomentował Tom Loeffler, promotor mistrza wagi średniej."Nie ma wątpliwości, że Giennadij wygrał ten pojedynek. Możemy zrobić rewanż, mam tylko nadzieję, że "Canelo" i grupa Golden Boy nie będą z tym zwlekać tak długo jak z pierwszą walką. Niech spotkają się znowu w ringu. Giennadij to prawdziwy mistrz, przed nikim nie ucieka" - dodał.W kontrakcie na niedzielny pojedynek była klauzula rewanżu, z której Alvarez z pewnością by skorzystał, gdyby przegrał. Z uwagi na remis ma jednak wolną rękę i wcale nie jest powiedziane, że w maju, kiedy planuje wrócić na ring, zmierzy się ponownie z Gołowkinem. Jak sam stwierdził, nastała jego era w świecie boksu i to on będzie dyktować warunki w kwestii ewentualnego rewanżu."Istnieje klauzula rewanżu, ale Oscar De La Hoya (promotor Alvareza - przyp. red) nie powiedział, że zostanie wykorzystana. Usiądziemy z Alvarezem i zobaczymy, co chce teraz zrobić" - mówi Eric Gomez, prezydent Golden Boy Promotions.