"Nic nie stoi na przeszkodzie, by Pacquiao znów był mistrzem świata" - ocenia Foreman. "Chodzi o to, że porażka przez nokaut powoduje jedynie uszkodzenia fizyczne, ale zazwyczaj nie wchodzą tu w grę żadne psychologiczne aspekty. Musisz tylko fizycznie się wyleczyć. Pacquiao zawsze jest w świetnej formie, więc jego proces leczenia ran powinien trwać krócej".Foreman dobrze wie o czym mówi, bo sam przeszedł podobną drogę. W 1974 roku został znokautowany przez Muhammada Alego w słynnej "Rumble in The Jungle", ale wrócił po kilkunastomiesięcznej przerwie, by w wielkiej wojnie zastopować Rona Lyle'a, a następnie po raz drugi zdemolować Joe Fraziera. Nieco później zdarzyła mu się punktowa porażka w walce z Jimmy Youngiem. Po niej "Big" George zrobił sobie dziesięć lat przerwy, lecz powrócił do boksu, a z czasem również do czołówki i w 1994 roku dopiął swego - został najstarszym (wówczas) mistrzem świata w historii, miał 45 lat i 299 dni."Myślę, że jego celem jest teraz zdobycie mistrzowskiego pasa, przechadzka z nim wokół ringu i powrót na Filipiny, gdzie wszyscy będą dumni i szczęśliwi. Potem będzie spełniony" - uważa Foreman. Nie jest tajemnicą, że amerykańska ikona od dawna uważa, że Manny nie musi walczyć z Floydem Mayweatherem."On powinien zapomnieć o dawnych rywalach i postanowić, że znów chce być mistrzem świata. Zapomnieć o nazwiskach, założeniach, uprzedzeniach i zdobyć ten tytuł. Kiedyś będzie oceniany przez pryzmat osiągnięć, a nie nazwisk pokonanych przeciwników. Manny, zapomnij o wszystkich i zdobądź tytuł. Spraw, że rodzina raz jeszcze będzie z ciebie dumna i odejdź ze sportu!"