Na gali, która odbędzie się w Pałacu Sportu Dynamo w dzielnicy Kryłatskoje, Włodarczyk będzie bronił tytułu federacji WBC w walce z Grigorijem Drozdem, zaś Kołodziej spróbuje odebrać trofeum WBA Denisowi Lebiediewowi. - Jestem bardzo zadowolony z przygotowań w Zakopanem i Wiśle, bowiem nigdy wcześniej tak intensywnych nie było - powiedział Łapin. Włodarczyk po raz siódmy będzie bronił pasa WBC, zaś wcześniej był czempionem IBF. Z kolei Kołodziej nigdy nie boksował o taką stawkę. - Obaj bardzo poważnie podeszli do sprawy. W przeszłości zdarzało się, że na pierwszym obozie w Zakopanem trzeba było wprowadzać pięściarzy w rytm zgrupowania, a tym razem przyjechali już z wypracowaną odpowiednią podbudową. Od razu mogliśmy ruszyć z kopyta z treningami, mogłem też zwiększać obciążenia - stwierdził szkoleniowiec. Kołodziej podkreślał m.in., że biegali po górach w specjalnych kamizelkach ważących po 10 kilogramów. Więcej pracy poświęcili też elementom technicznym. - Mam obiecane od Rosjan, że pomiędzy obydwoma pojedynkami mistrzowskimi będzie ok. 1,5-2 godzin przerwy. Jeśli będzie krócej, to zrobi się problem, bo 20-30 minut to za mało na odpowiednią rozgrzewkę przed walką. Oczywiście pomagają mi jak zwykle Jan Sobieraj i Paweł Gasser, jest z nami też taki dobry duch ekipy Krzysztof Głowacki - dodał Łapin. O ile Włodarczyk uważany jest za faworyta potyczki z Drozdem, o tyle znacznie mniejsze szanse przyznaje się Kołodziejowi w walce z Lebiediewem. - Mnie nie interesuje teoretyzowanie na papierze, kto jest faworytem, a kto nie. Lebiediew miał długą przerwę w boksowaniu, a już wcześniej ponad 40-letni Roy Jones Jr. pokazał, że można go zaskoczyć. Jeśli chodzi o Drozda, podejrzewam, że będzie chciał stłamsić Włodarczyka swoją taktyką, tzn. będzie klinczował po swoich akcjach, albo uciekał po ringu - uważa szkoleniowiec.