Molina w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu wrócił do Stanów Zjednoczonych, a na lotnisku został entuzjastycznie powitany przez kibiców. "Drummer Boy" wysiadł z samolotu w swojej charakterystycznej czapce "uszatce" i w szaliku... Polski w biało-czerwonych barwach. 33-letni pięściarz nie ukrywał, że był zachwycony Krakowem i gościnnością Polaków. Kibice Amerykanina czekali na niego na lotnisku z transparentami "Go Eric" (ang. naprzód, Eric) i "Team Molina" (ang. drużyna Moliny). Dodatkowo, w poczekalni portu lotniczego pojawiła się meksykańska kapela "mariachi", która zagrała dla pięściarza tradycyjny latynoski utwór. Poniżej prezentujemy krótki film i zdjęcie zrobione na lotnisku, tuż po tym, jak Molina przyleciał do Stanów Zjednoczonych.