Pojedynek odbędzie się 27 marca w Mediolanie. Polak może zarobić około 100 tysięcy euro. We Włoszech towarzyszyć mu będzie kilku ochroniarzy. "Zrobię "sieczkę" z czterema sparingpartnerami, którzy niebawem przyjadą do Warszawy, a potem powtórzę to z Fragomenim. W ringu go "zajadę"" - optymistycznie, a wręcz buńczucznie zapowiada Włodarczyk, w przeszłości czempion IBF. "Na sparingach nie będzie kelnerów - przestrzegał trener Paweł Skrzecz. - Zmieniać się będą między linami co minutę" - dodał. W takim razie skąd optymizm w wypowiedziach pięściarza? "Na treningach pot leciał litrami z tyłka. Tak ciężko pracowałem. Zajęcia wytrzymałościowe to czasem była masakra, ale zaciskałem zęby i powtarzałem sobie: tak musi być. Sporo treningów było z piłkami lekarskimi, uderzałem w nie niczym w przeciwnika, innym razem szkoleniowiec Fiodor Łapin tłukł mnie nimi po brzuchu" - powiedział Włodarczyk. Bokser z podwarszawskiego Piaseczna radził sobie także podczas "tarczowania" i biegów w górach. "Niesamowity jest Łapin, który biega jak gazela i pewnie dałby sobie radę w maratonie" - chwalił trenera. 27-letni Włodarczyk ma opracowaną taktykę na pojedynek z prawie 40-letnim Fragomenim. "Muszę zadawać ciosy seriami, po cztery-pięć-sześć uderzeń, schodzić z linii ciosu i ponawiać atak. Przed oddaniem on bardzo się odsłania. Trzeba przyznać, że podejmuje walkę i się bije - uważa Polak. - Ale kompletnie nie potrafi pracować nogami, chodzi po ringu jak po supermarkecie" - dodał. Włodarczyk zarobi za występ w Mediolanie około 100 tysięcy euro. To największa gaża w jego karierze. O jego bezpieczeństwie podczas pobytu we Włoszech dbać będą specjalnie wynajęci ochroniarze. "Pojedzie ich trzech lub czterech. Na zmianę pilnować będą Krzyśka, aby nic złego się nie stało" - powiedział menedżer boksera Andrzej Wasilewski. Sam sportowiec dodaje: "We Włoszech wszystko może się zdarzyć, dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć". Polska grupa obawia się "sztuczek" ze strony przeciwników, którzy będą chcieli za wszelką cenę zostawić pas mistrzowski u siebie. "Nie zabieramy ze sobą kucharza, ale będziemy pilnować np. co będzie jadł i pił Krzysiek. W jakich restauracjach będzie jadał, o tym nikt z Włochów nie będzie wiedział. Pogram pobytu jest tajemnicą pilnie strzeżoną. Chcemy zapewnić Włodarczykowi nie tylko bezpieczeństwo pod względem fizycznym. Oczywiście, zadbamy, żeby na przykład ktoś go nie zaczepił w hotelu" - przyznał Wasilewski. "Koszty zatrudnienia ochroniarzy są znaczne, ale gra idzie o dużą stawkę i nie można oszczędzać. Poza tym staramy się o neutralną obsadę sędziowską. Najważniejszy będzie arbiter ringowy, bo on decyduje np. o ewentualnym przerwaniu walki" -zakończył szef grupy Bullit.