- Zero wyrzutów sumienia. To jest boks, tym się zajmuję. Wszyscy się na to piszemy. Ludzie z zewnątrz nigdy nie zrozumieją tego sportu. Nigdy nie pojmą, przez co musimy przejść. Walczymy w ringu o nasze życie. Wszystko może się zdarzyć. Głowa nie jest stworzona do tego, by w nią uderzać. Jedno uderzenie i po wszystkim - rzecze "Bronze Bomber".- Pytacie mnie, czy zabiję gościa w ringu? Co ma być, to będzie. Sprawa jest osobista, nie życzę mu dobrze, a on też się na pewno za mnie nie modli. Zawsze mówię prawdę. Właśnie dlatego ludzie wciąż mnie kochają. Jestem realistą, mówię jak jest. Nie lekceważę przy tym Breazeale'a. Traktuję go jak mistrza świata. Tak poważnie do tego podchodzę. Breazeale będzie królikiem doświadczalnym w moim eksperymencie. To, co zrobił, jest nie do zaakceptowania, więc nie mogę się doczekać walki - dodaje jeden z największych puncherów w historii wagi ciężkiej.