Wilder i Szpilka mieli okazję porozmawiać ze sobą w środę na specjalnie zorganizowanej telekonferencji. Polak nie szczędził rywalowi ostrych słów, zapewnił nawet, że "skopie Amerykaninowi tyłek". Mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC niespecjalnie przejął się takimi zapowiedziami i zapewnił, że buńczuczne wypowiedzi Polaka tylko motywują go do bardziej wytężonej pracy na treningach. "Czekam na tę walkę i mam nadzieję, że Szpilka będzie mocny nie tylko w gębie. Mnóstwo zawodników dużo gada, a potem niewielu potrafi zaprezentować coś w ringu. Mam jednak nadzieję, że on pokaże klasę" - przyznał Wilder. "Liczę na to, że damy kibicom ekscytującą walkę. Chciałbym, żeby to była jedna z najlepszych walk przyszłego roku. Zawsze chcę dawać kibicom show. 2016 rok to dla mnie nowe otwarcie. Pokonam Szpilkę i pokażę wszystkim, że z Wilderem trzeba się liczyć" - dodał czempion. "Podoba mi się to, że Szpilka nie jest przestraszony. To daje mi nawet więcej motywacji do tego, żeby dać mu w ten piep... łeb. Nacisnę go w narożniku, a on będzie uciekał jak króliczek. Niestety, w boksie jest tak, że tylko jeden facet może wygrać walkę. Drugi przegrywa. A ja nic nie wiem o przegrywaniu" - zakończył Wilder.