Po ostatnim zwycięstwie Amerykanina, Mauricio Sulaiman, prezes WBC, nakazał czempionowi obowiązkową obronę. Oficjalnym pretendentem pozostaje Powietkin (29-1, 21 KO), lecz najpierw 4 listopada będzie musiał odprawić Wacha (31-1, 17 KO), a to nie będzie wcale łatwe zadanie. I właśnie na tym bazują ludzie "Brązowego Bombardiera" z Alabamy. - Chciałbym wrócić w grudniu bądź najpóźniej w styczniu - stwierdził Wilder. - Ja to widzę w ten sposób. Skoro Powietkin ma pojedynek w listopadzie, to na grudzień i tak przecież nie będzie gotowy. Nie widzę więc powodu, by mistrz świata musiał na niego czekać. A skoro Powietkin nie może zaboksować w grudniu czy styczniu, to dlaczego my mielibyśmy pozostawać nieaktywni i czekać na niego? W końcu to my mamy pas - dodał Jay Deas, trener i menadżer Wildera w jednej osobie.