Najpierw Haye’a czeka starcie z mniej renomowanym zawodnikiem. Jego nazwisko nie jest jeszcze znane, ale wstępnie mówi się o październikowej dacie."To realistyczna opcja, o ile znajdzie się rywal. Nie szukam na razie żadnego wielkiego przeciwnika, w końcu nie boksowałem od dwóch lat. Byłoby głupotą, gdybym teraz zdecydował się na jakiś duży pojedynek. Nie mówię, że rywal będzie słaby, ale walka, w której byłyby równe szanse, to byłby po prostu idiotyzm. Nie żeby ktoś mógł mieć równe szanse w konfrontacji ze mną. Kogo by mi zresztą nie dali, znokautuję go" - stwierdził "Hayemaker".Haye nie wyklucza, że po tym, jak już na nowo oswoi się z ringiem będzie dążyć do konfrontacji z mistrzem WBC Bermanem Stivernem lub czempionem WBA w wersji regularnej Rusłanem Czagajewem. Jego celem numer jeden jest jednak Władimira Kliczko (62-3, 52 KO), z którym przegrał w 2011 roku."Nie będzie o tę walkę łatwo. Musiałbym być obowiązkowym pretendentem, Kliczko nie zgodzi się ze mną boksować w dobrowolnej obronie. Za walkę z żadnym innym rywalem nie zgarnąłby wprawdzie takiej kasy, ale nie chodzi tylko o pieniądze. On lubi łatwe pojedynki, a wie, że ze mną łatwo nie będzie" - powiedział.