Nie mam złudzeń, że formuła PPV prędzej, czy później dotarłaby również do naszego kraju. Pierwsza w historii walka o prestiżowy pas federacji WBC wagi ciężkiej na polskiej ziemi była dobrą okazją do wprowadzenia odpłatnych transmisji, chociaż przed rokiem nie brakowało głosów, że przy wydarzeniu tej rangi nie można eksperymentować. Ciężko doszukać się oficjalnej informacji na temat wpływów z PPV, ale widać kasa musiała się zgadzać, bo pojawili się kolejni chętni na pokazywanie walk w Polsce w tej właśnie formule. Najwidoczniej bardziej się to kalkuluje, niż sprzedaż reklam przy większej oglądalności w ogólnodostępnej telewizji. Adamek kontra Walker: Kto to kupi? W pierwszej połowie września fanów sportów walki czekać będzie kilka interesujących wydarzeń z udziałem naszych reprezentantów. Najciekawiej zapowiada się walka o pas WBA wagi średniej pomiędzy Grzegorzem Proksą i Giennadijem Gołowkinem (01.09), ale ta nie będzie transmitowana w formule PPV. Skupmy się na dwóch kolejnych wydarzeniach: walce Tomasza Adamka z Travisem Walkerem (08.09) i jubileuszowej, dwudziestej gali Konfrontacji Sztuk Walki (15.09), które będą dostępne za dodatkową opłatą. Liczenie na krociowe zyski z PPV w każdym z tych przypadków jest ryzykowne. "Góral" wielokrotnie zapowiadał, że interesują go tylko wielkie wyzwania, tymczasem jego obóz zakontraktował walkę z delikatnie rzecz ujmując amerykańskim średniakiem. Idea pay-per-view powinna polegać na zapłacie za coś ekstra; w przypadku boksu zawodowego - na zapłacie za walkę o mistrzowski pas, lub konfrontacje rywali o uznanych nazwiskach i umiejętnościach. Walka Adamka z Walkerem nie ma z tym nic wspólnego. Znacznie ciekawiej byłoby, gdyby sztab Polaka (sam "Góral" mówi, że nie ma wpływu na wybór rywala) podpisał umowę na starcie z innym uczestnikiem tej gali, powracającym po kontuzji Odlanierem Solisem, ale to pewnie byłoby za duże ryzyko dla przynoszącego im godziwe zarobki Adamka, mimo że wpływy z PPV mogłyby być wyższe niż w przypadku Walkera. KSW odpłatnie, chociaż bez Chalidowa Zostawmy galę w Newark. Przenieśmy się do Trójmiasta, a konkretnie do Ergo Areny. To właśnie tutaj już 15 września odbędzie się KSW 20. Jubileuszowa gala ma być dostępna odpłatnie, mimo że w ringu zabraknie największej gwiazdy federacji, Mameda Chalidowa. Zamiast efektownie walczącego Czeczena z polskim paszportem kibice zobaczą m.in. starcia Jana Błachowicza z Houstonem Alexandrem, Mariusza Pudzianowskiego z anonimowym (ale z pewnością bardziej ambitnym od żenującego showmana Boba Sappa) Christosem Piliafasem i Marcina Różalskiego z legendą K-1, Jeromem Le Bannerem. Duet Martin Lewandowski - Maciej Kawulski tradycyjnie postarał się o ciekawy zestaw walk, ale czy to nie za mało na odpłatną i do tego jubileuszową galę? O ile konieczność zapłaty za obejrzenie KSW 20 budzi jedynie niedosyt, że na gali jubileuszowej nie powalczą wszyscy najlepsi zawodnicy federacji, tak PPV w przypadku gali z udziałem Adamka i Walkera wzbudza niesmak. Podobnie jak niedawna gala w Łodzi, kiedy nikt do końca nie wiedział, czy w walce wieczoru Roy Jones Junior, a właściwie wyblakły cień dawnego mistrza, będzie walczył z zatrzymanym przez organy ścigania Dawidem Kosteckim czy też z Pawłem Głażewskim. Czy Polacy są gotowi na walki w formule PPV? Tak, ale pod warunkiem, że za rozsądne pieniądze będą mogli obejrzeć dobrą, mocnie obsadzoną galę, bez przeczucia, że ktoś chce ich oskubać. Bo jak klient płaci, to wymaga. Zwłaszcza, jeśli do tej pory za ten sam produkt płacić nie musiał. Dariusz Jaroń