To właśnie "Koszmar" miał być pierwszym meksykańskim mistrzem wagi ciężkiej, bo choć reprezentuje USA, to bardzo mocno podkreślał swoje korzenie. Ale Arreola przegrał każdą z trzech mistrzowskich walk. Witalij Kliczko, Bermane Stiverne i Deontay Wilder okazali się przeszkodą nie do przejścia. Swoją szansę wykorzystał natomiast za drugim podejściem "Niszczyciel", sensacyjnie pokonując przed czasem trzynaście miesięcy temu Anthony'ego Joshuę. Do rewanżu wyszedł jednak z bardzo dużą nadwagą i stracił swoje pasy. Ruiz zmienił trenera. Od teraz w jego narożniku stanie sławny Eddy Reynoso. A być może pierwszą przeszkodą do pokonania będzie właśnie Arreola, który przecież w ostatnim występie przegrał na punkty z naszym Adamem Kownackim. Była to jednak ringowa wojna z rekordem wyprowadzonych i trafionych ciosów, więc Chris wciąż liczy się w grze.- Były już pewne rozmowy w sprawie tej walki, lecz nie mogę powiedzieć nic więcej. Na ten moment wygląda to dobrze. Nie ukrywam, że jestem podekscytowany taką opcją. Dla mnie to chyba jedyna w tej chwili atrakcyjna walka. Zresztą nie tylko dla mnie, to byłaby świetna walka dla wszystkich kibiców. Wszyscy wiemy przecież, co do ringu wnoszą dwaj meksykańscy wojownicy, a takimi jesteśmy. Do tego obaj pochodzimy z Kalifornii i jesteśmy notowani w rankingach. Z naszymi stylami dalibyśmy świetne widowisko i nieustanne wymiany. Obaj lubimy atakować i toczyć otwartą walkę, dlatego jestem przekonany, że ja i Andy damy bardzo dobre show - podkręca atmosferę Arreola.