"Wróciłem z Shenyangu, gdzie przez dwa tygodnie niejako na próbę prowadziłem zajęcia kadry prowincji Liaoning. To jedna z najmocniejszych drużyn w Chinach, w składzie jest pięć zawodniczek, m.in. Li Jinzi i ćwierćfinalistka ostatniej olimpiady Dong Cheng (60 kg)" - powiedział Piotrowski. Szkoleniowiec pochodzący ze Świecia nad Wisłą przez 12 lat prowadził kadrę biało-czerwonych. To za jego czasów polskie zawodniczki, na czele z Karoliną Michalczuk, zdobywały medale mistrzostw świata i Europy. Z ekipą narodową rozstał się po IO 2012; Michalczuk przegrała w Londynie pierwszą walkę i odpadła. "W kraju już nie byłem potrzebny. Docenili mnie Chińczycy, którym spodobał się mój sposób pracy i zapał. Nigdy nie uważałem się za najmądrzejszego na świecie, dlatego wyjazd do Azji traktuję nie tylko jako nagrodę, ale też jadę tam po naukę" - zadeklarował. Piotrowski będzie prowadził chińskie pięściarki przez rok, ale jest możliwość przedłużenia kontraktu do igrzysk w Rio de Janeiro. "Zaproponowali dwuletnią umowę, ale ja chciałem, abyśmy po roku usiedli do rozmów i ocenili wspólne działania. Z porozumiewaniem się nie ma kłopotu, bo miałem do pomocy rosyjskojęzyczną tłumaczkę. Ośrodek w Shenyangu zrobił na mnie ogromne wrażenie, przez 14 dni poprowadziłem 20 treningów dla grupy liczącej 100 zawodniczek i zawodników. Na krótko wróciłem teraz do domu i 18 lutego wyjeżdżam ponownie" - dodał trener. Pytany o zarobki w Azji, odparł: "Nie narzekam na zarobki, bowiem od wielu lat prowadzę własną działalność gospodarczą. Obecnie wynajmuję nieruchomości - są to m.in. sklepy, restauracje, mieszkania. Dlatego do Chin nie jadę po to, aby podreperować budżet domowy. Oczywiście, z pensji jestem zadowolony, ale dla mnie najważniejsza jest możliwość pracy w boksie" - podsumował Piotrowski.