Zaczęło się spokojnie. Obaj rywale czuli do siebie spory respekt i w pierwszym starciu badali możliwości rywala, nie podejmując bardziej zdecydowanych akcji ofensywnych. W drugim starciu Perez próbował przedrzeć się do półdystansu, został jednak skarcony krótkim prawym sierpowym. Kubańczyk miał wyraźne problemy z przedarciem się przez długie proste Amerykanina. Od trzeciego starcia walka zaczęła nabierać rumieńców, doszło do kilku wymian w półdystansie, w których co ciekawe lepiej radził sobie początkowo Jennings. Z czasem jednak coraz bardziej do głosu dochodził Perez. Celnych ciosów z obu stron było jednak niewiele, a tempo walki było dość wolne. Jennings większość uderzeń zbierał na gardę lub unikał ich poprzez odchylenia, natomiast Perez polegał głównie na balansie tułowia. Pod koniec piątej rundy By-By zaimponował znakomitym przyspieszeniem i piękną kombinacją ciosów podbródkowych i sierpowych, które bezbłędnie doszły celu. W drugiej fazie walki coraz bardziej zaczęłą być widoczna przewaga w przygotowaniu fizycznym Jenningsa, który kapitalnie finiszował w ósmym starciu, trafiając Pereza z kontry mocnymi ciosami sierpowymi w półdystansie. Walka była trudna do punktowania, dość wyrównana, jednak bardzo chaotyczna i w wielu momentach po prostu nieefektowna. W ostatnim dwunastym starciu obaj pięściarze zdecydowali się na bardziej otwartą rywalizację. Perez wyraźnie zmęczony wieszał się na rywalu i w pewnej chwili pchając Jenningsa na liny zaatakował głową, a po komendzie stop zadał cios, za co został ukarany odjęciem punktu, co zaważyło na werdykcie. Ostatecznie sędziowie przyznali niejednogłośne zwycięstwo Jenningsowi, a gdyby nie odjęty punkt, walka zakończyłaby się remisem.